czwartek, 7 marca 2013

Spódnica z koła / Tutorial DIY


Witam Was Kochani po dłuższej przerwie! Dziś, jak obiecałam pokażę Wam jak uszyć spódnicę z koła.


1. Na samym początku musimy się zmierzyć! ;) Bierzemy do ręki centymetr krawiecki i mierzymy swoją talię (ma być to miejsce gdzie nasza spódnica będzie się trzymać na naszym ciele, ja polecam talię, bo wtedy podkreśli ona Wasze kobiece kształty i nawet z chłopięcej sylwetki zrobi klepsydrę). To do dzieła! :)
Potrzebujemy dwóch długości: r i ,za pomocą których będziemy wycinać takie piękne koło z materiału na naszą spódnicę:
to długość spódnicy (pamiętajmy o 2cm na podłożenie!)
będziemy liczyć jak pokazuję poniżej


Mój obwód talii wynosi 60cm, jednak do wykroju potrzebny jest mi promień tego koła r, a nie obwód.
Musimy zatem zrobić małe obliczenia matematyczne według wzoru:
to przykładowe moje obliczenia (oczywiście nasz wynik zaokrąglamy do góry, ponieważ zawsze lepiej mieć zapas przy wykroju):

2. Kiedy już jesteśmy wymierzone, zabieramy się za wykrój! ;) Potrzebujemy kwadratowego kawałka materiału, który składamy na pół i jeszcze raz na pół (po przerywanych liniach), żeby powstała nam taka ćwiartka.

3. Następny krok to rysowanie wykroju. Najpierw zaznaczamy nasze wymierzone długości :



PAMIĘTAJCIE!!! Długość spódniczki to nasze R,dlatego zaznaczamy ją tak jak na rysunku! (nie od brzegu tkaniny)
Ja zaznaczyłam 50cm, ponieważ moja spódniczka miała mieć 38cm, moje r wyniosło 10cm plus 2cm na podłożenie.


Kiedy mamy już zaznaczone długości, musimy wykreślić koło. Będziemy do tego potrzebować ołówka i przywiązanego do niego sznureczka.


Przykładamy ołówek do zaznaczonej długości na tkaninie, a drugi koniec naciągamy i przytrzymujemy palcem w rogu materiału. Takim sposobem, rysujemy 2 ćwiartki koła na materiale, jedną w miejscu gdzie spódnica ma się zaczynać, a drugą tam gdzie będziemy mieć dół spódnicy.




4. Następnie wycinamy i otrzymujemy taki kształt, który po rozłożeniu da nam piękne koło z dziurką w środku, takie jak na rysunku na samym wstepie ;)


Koło rozkładamy i przecinamy w jednym miejscu:


Żeby następnie je zszyć w tym samym miejscu, jednak nie do końca! Zostawiamy ok 10-15cm od góry.


 Wykańczamy od razu dół spódnicy, przez podłożenie. Może nam się to pofalować, jednak bez obaw da się to ładnie rozprasować ;)

5. Potrzebujemy jeszcze paska! Wycinamy go zatem z materiału, o szerokości ok 10cm. Jego długość to obwód naszej talii + 10cm, potrzebne na zapięcie. Zaprasowujemy go w sposób pokazany poniżej (na pół po długości + zagięte do środka brzegi):

WSKAZÓWKA: łatwiej będzie szyć, jeżeli nie złożymy paska idealnie na pół, a zostawimy troszkę szerszą jedną warstwę, która będzie warstwą spodnią.




Składamy go i na maszynę! Zaczynamy od brzegu, następnie wkładamy górę spódnicy w środek naszego paska i przeszywamy po całej długości.






6. Kiedy mamy już gotową spódnicę zostało jedynie zrobienie zapięcia. Znajdujemy ładnego guziczka, którego przyszywamy tam, gdzie zaczynałyśmy przyszywać pasek do spódnicy, a w wystającej jego części robimy dziurkę (taką, żeby przechodził guziczek). Wycinamy ją zwykłymi nożyczkami, a następnie obszywamy na okrętkę:




I koniec! Nasza spódnica gotowa!


STYLÓWKI ZE SPÓDNICZKAMI Z KOŁA:

Mam nadzieję, że w czytelny i jasny sposób przedstawiłam Wam krok po kroku jak się uporać z taką spódnicą ;) Starałam się napisać wszystko, jednak jeżeli będziecie miały jakieś pytania to piszcie śmiało! Wróciłam już na dobre :)))

Jeżeli uda Wam się uszyć taką spódnicę to pochwalcie się jak Wam wyszła! Będę czekała z niecierpliwością na zdjęcia!

Pozdrawiam gorąco, a na koniec dla ciekawskich, dlaczego nie było mnie tutaj przez tak długi czas lekkie usprawiedliwienie mojej nieobecności:

Wracam do Was po bardzo długiej przerwie! ;) Nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu znów coś dla Was opublikuję i muszę przyznać, że sam tekst powstał już jakiś czas temu, ale niestety post musiał poczekać na zdjęcia.
Sporo się działo w miesiącu mojej nieobecności, dlatego trwała ona aż tyle! Przede wszystkim sesja, sesja i jeszcze raz sesja... Była dla mnie dość wyczerpująca, ponieważ niestety jestem osobą, która wszystko zostawia na ostatnią chwilę... Cały semestr starałam się zbytnio nie przemęczać, co jednak musiałam odpracować właśnie w ostatnim czasie. Musiałam: narysować 5 prac w formatach 100x70 cm przedstawiających martwą naturę, zmontować krótki film, stworzyć 9 różnych i perfekcyjnie powycinanych prac na kompozycję, doszlifować kształtkę z gipsu, dopracować kampanię reklamową, zaliczyć szkolenie biblioteczne, przyswoić historię sztuki począwszy od renesansu do postimpresjonizmu, tym samym znać na pamięć milion obrazów i jako wisienkę na całym tym artystycznym torcie, zaliczyć chemię organiczną (!), która była dla mnie zmorą do ostatnich dni wystawiania ocen zaliczeniowych....
W między czasie przeprowadzka i szybki remont mojego nowego pokoju w akademiku. Mieszkam teraz w pokoju jednoosobowym i mogę robić co mi się żywnie podoba! Wcześniej mogłam szyć jedynie, kiedy współlokatorka wyjeżdżała na weekend, teraz mogę to robić cały czas. Jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwa! Całe to odnawianie pokoju zajęło jednak trochę więcej czasu niż wcześniej zamierzałam. Trzeba było zamalować smerfowe ściany, które teraz mają kolor intensywnej czerwieni oraz pomalować mebelki (wszystkim polecam taki sposób odnawiania mebli, bo jest niezwykle przyjemny, łatwy i niedrogi!). Oczywiście nie obyło się bez niespodzianek, chcąc zaoszczędzić kupiłam białą farbę i czerwone pigmenty... Strasznie wstyd się do tego przyznać, że studentka wzornictwa nie pamiętała o tym, że kolor czerwony to kolor podstawowy i nie da się go uzyskać z połączenia innych kolorów. Z mojej oszczędności wyszedł piękny WŚCIEKŁY róż, który niestety nie nadawał się do nałożenia na ściany. Koniec końców i tak musiałam kupić gotową czerwoną farbę...
Po przeprowadzce dopadło mnie choróbsko, a latanie po lekarzach pochłonęło resztki mojego wolnego czasu.
Do tego wszystkiego doszedł jeszcze zakup nowego aparatu. Jestem teraz szczęśliwą (i jeszcze niezdarną) posiadaczką Canona EOS 550d. To moja pierwsza w życiu lustrzanka, nie mam jeszcze do końca pojęcia jak jej używać, ale uczę się pilnie, bo bardzo chciałabym, że zdjęcia na moim blogu były dobrej jakości.
 Pozdrawiam, M

12 komentarzy:

  1. Ty... Ty... Ty właśnie rozwiązałaś mój odwieczny problem z nierównym dolnym brzegiem spódnicy! :O Ołówek + sznurek, takie proste, a genialne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajny opis,będę miała na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Patent z nitką i ołówkiem świetny muszę kiedyś go wykorzystać!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za ten opis, teraz będę mogła sobie taką kieckę uszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny wpis - też spróbuje uszyć taką spódnicę. Najlepszy patent - ołówek i sznurek :))
    pozdrawiam i obserwuję

    OdpowiedzUsuń
  6. ha! właśnie zrobiłam "próbkę" spódnicy z koła! Próbka- bo zrobiona z zasłony starej, żeby nie było mi szkoda materiału jakby nie wyszło:)
    W sumie to jestem bardzo zadowolona, muszę jedynie popracować nad przyszywaniem paska bo mi wyszedł za krótki i nie mam miejsca na dziurkę i jakoś krzywo przyszyłam :p ale ale: to moja pierwsza rzecz wykonana na maszynie, od początku do końca! także dzięki Ci bardzo za to, że prowadzisz tego bloga i takie rady nam dajesz :) pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że podjęłaś próbę! ;)
      I chyba szycie nie takie straszne, co? ;)
      Byłabym bardzo szczęśliwa, gdybyś się pochwaliła i wysłała mi zdjęcie już gotowej spódnicy! ;)
      pozdrawiam, M

      Usuń
    2. już wysłane :)
      hehe szycie jest suuper, zaraz się biorę za kolejne coś, jeszcze nie wiem co :P

      Usuń
  7. O, genialne!Dzięki ci dobra kobieto, właśnie takiego jasnego opisu szukałam....Ps.mamy tyle samo w pasie;)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie siadam do szycia. Mam nadzieję, że jakoś mi pójdzie, bo chciałabym ją zabrać na weekendowy wyjazd :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń